Ludzie w filharmonii nie chcą jeść popcornu

Każdy słyszy muzykę trochę inaczej, każdy też wybiera repertuar, który najbardziej do niego przemawia. Rozmawiamy z Januszem Cieplińskim, dyrektorem Filharmonii Warmińsko-Mazurskiej.

— Na całym świecie repertuar filharmonii zmienia się, by spełnić oczekiwania melomanów. Jakiej dziś oczekują?

— Zauważam, że melomani dzielą się na dwie grupy. Pierwsza – oczekuje arcydzieł sztuki muzycznej, jest też grupa, która wypatruje repertuaru uwzględniającego najnowsze nurty artystyczne. To wcale nie jest nowe zjawisko, tak było od zawsze. Problem tkwił jedynie w definicji, co jest repertuarem, który trafi do osób, które nie mają zbyt częstego kontaktu z koncertami w filharmonii. W Olsztynie często udostępniamy nasze progi firmom zewnętrznym, które przyjeżdżają z koncertami muzyki rozrywkowej, występują zespoły grające covery. Nasza oferta jest bardzo szeroka, bo zawiera m.in. koncerty kameralne czy recitale solowe. W filharmonii odbywają się również wydarzenia adresowane do różnych grup wiekowych : od niemowląt i malutkich dzieci, czyli „Baby Filharmonia” po niedzielne koncerty rodzinne. Organizujemy również koncerty edukacyjne dla szkół i przedszkoli, które cieszą się dużym zainteresowaniem.

— Edukacja muzyczna jest ważna, by wychować świadomych melomanów, którzy chętnie odwiedzają filharmonię?

— Filharmonia z jednej strony jest konserwatywna, nawiązując do nazwy konserwatorium kształcącego przyszłych adeptów sztuki muzycznej, ponieważ naszą misją jest edukowanie i przekazywanie wiedzy z historii muzyki i prezentowanie twórczości wielkich mistrzów. Co ważne, badania pokazują, że ludzie wybierając się do filharmonii oczekują ekskluzywności, a nie jedzenia popcornu i siedzenia w fotelu w krótkich spodenkach. Chcą atmosfery wyjątkowości. Filharmonia musi stać na straży tradycyjnych wartości, bo tego oczekują ludzie. Z drugiej strony filharmonia musi podążać za zmieniającą się kulturą. Musimy prezentować i mówić o tych wartościach językiem trafiającym do publiczności. Dziś filharmonia jako instytucja powinna być również inkubatorem ciekawych wydarzeń. Nie da się ukryć, że kultura jest dziedziną bardzo dynamiczną. Artyści poszukują swoich środków wyrazu, form wypowiedzi. Podsumowując – jesteśmy z jednej strony konserwatywni, z drugiej – progresywni. Trzeba w tym wszystkim odnaleźć równowagę, wsłuchując się jednocześnie w potrzeby ludzi.

— W olsztyńskiej filharmonii odbywa się wiele przedsięwzięć łączących pokolenia. Mówię tutaj o wydarzeniach artystycznych organizowanych przez, na przykład, Pryzmat.

— Oczywiście. Nasza praca jest też swego rodzaju służbą. Utrzymujemy się dzięki podatnikom, z dotacji publicznych. Mamy więc spełniać oczekiwania, to jest naszą rolą. Stąd też w naszym repertuarze jest musical, operetka, ciekawe retransmisje.

— Filharmonia łączy pokolenia. Bo to często seniorzy przyprowadzają do filharmonii swoje wnuki. Oni też mają swój wkład w edukację muzyczną.

— Absolutnie tak. Już Arystoteles twierdził, że bez sztuki nie można więc osiągnąć pełni człowieczeństwa. Dlatego darzę szacunkiem rodziców i dziadków, którzy mają świadomość, jak kontakt z muzyką, sztuką, jest ważny i przyprowadzają wnuki do filharmonii. Zawsze jednak powtarzam również, że dobra sztuka obroni się sama. Dlatego też mamy grupę stałych słuchaczy, zarówno tych młodszych, jak i starszych. I to grono stale się poszerza.

Katarzyna Janków-Mazurkiewicz