O tym warto rozmawiać

Nietrzymanie moczu pozbawia kobiety radości życia. – Coraz częściej jednak przestaje być tematem tabu – uważa Marta Mączewska, certyfikowana fizjoterapeutka uroginekologiczną.

– Statystyki mówią, że nawet co trzecia kobieta ma problem z nietrzymaniem moczu, ale wciąż trudno nam o tym mówić. To nadal temat tabu?

– Mam nadzieję, że tak nie jest, choć rzeczywiście są osoby, które mają problem, żeby mówić o tym otwarcie. Czasem też jest tak, że kobiety o swoich problemach zdrowotnych, szczególnie tych uroginekologicznych, milczą ze wstydu. Panuje też błędne przeświadczenie, że problem nietrzymania moczu dotyczy wyłącznie starszych kobiet. Tak nie jest, ponieważ z tym problemem z różnych przyczyn, m.in. po ciąży, borykają się też młodsze kobiety. Wysiłkowe nietrzymanie moczu może występować też u kobiet po operacjach w obrębie jamy brzusznej, a także u pań z np. astmą albo z częstymi zaparciami. Mogą to też być kobiety, które nie rodziły.

– Dlatego warto zadbać o edukację.

–  Nietrzymanie moczu to choroba, którą nie tyle powinno się, a trzeba i – co najważniejsze – można z sukcesami leczyć. Można z tym żyć, ale najpierw trzeba być pod opieką specjalistów. Dobrze by było, gdyby niektórzy lekarze przestali mówić kobietom: „taka twoja uroda”, bo wiele kobiet czuje się zdemotywowana i nie szuka dalej pomocy.  Moją rolą jest edukacja, że nigdy nie jest za późno na podjęcie działania, a im wcześniej nauczymy się zdrowych nawyków, tym krótsza będzie terapia i mniejsze prawdopodobieństwo leczenia operacyjnego. Namawiam więc, aby przezwyciężać wstyd i pozwolić sobie pomóc.

– O czym jeszcze trzeba mówić?

– O tym, że nietrzymanie moczu może mieć różne postaci. Wiele kobiet cierpi z powodu tzw. parć naglących. W praktyce wygląda to tak, że chce się siku, ale oddaje się mocz małymi porcjami. Znam pacjentki, które znają na pamięć rozkład toalet w swojej miejscowości. Wśród przyczyn parć naglących mogą być nasze złe nawyki z dzieciństwa. Co słyszą w dzieciństwie dziewczynki przed wyjściem z domu? By zrobiła siku na zapas. Oczywiście rodzice robili to w dobrej wierze, jednak efektem są problemy z mikcją, czyli oddawaniem moczu. Bardzo często siadamy na toalecie i przemy, zwiększamy ciśnienie. A anatomicznie nie powinno tak być, bo w tym momencie powinnyśmy być rozluźnione.

– Podobno nawet kichanie ma znaczenie?

– Ależ tak, kichać i kaszleć powinniśmy w bok, np. w łokieć. Dzięki takiej postawie ciała nie naprężamy się i nie działamy negatywnie na mięśnie dna miednicy.

– Często problem pojawia się też po porodach.

– Tak, bardzo dużo pacjentek ma problem po porodach, szczególnie, jeśli był to poród siłami natury. Wtedy też obniżenie narządów, co powoduje zaburzenia statyki.

– Jak wiele mitów jest na ten temat?

– Wiele pacjentek uważa, że nietrzymanie moczu może ich dotyczyć, bo skoro tak miała moja mama i babcia, to ja też. To nieprawda, bo wiele możemy z tym zrobić.

– Przypadki są bardzo różne?

– Tak, dlatego w czasie pierwszego spotkania z fizjoterapeutką uroginekologiczną przeprowadzana jest diagnostyka. Wiele kobiet nie kwalifikuje się na przykład do operacji z powodów zdrowotnych, m.in. schorzeń kardiologicznych. Wiele kobiet, nie tylko w starszym wieku, cierpi na zaburzenia statyki narządu rodnego, co może skutkować wypadaniem macicy, a jest konsekwencją osłabienia struktur budujących dno miednicy. Jedna z moich 80-letnich pacjentek z tego powodu miała problem, by wyjść na zakupy. Akurat w jej przypadku pomocny stał się pessar, czyli specjalna wkładka dopochwowa. Odpowiednio dobrane pessary poprawiają komfort funkcjonowania.

– Jaka jest profilaktyka w nietrzymaniu moczu?

– Podstawą jest nauka właściwego oddychania i postawy. To podstawy profilaktyki fizjoterapeutycznej. Większość objawów można naprawdę odwrócić i kluczowe jest, by zmieniać nawyki, by nasze problemy nie wracały.

Rozmawiała Katarzyna Janków-Mazurkiewicz

Marta Mączewska – absolwentka Olsztyńskiej Szkoły Wyższej im. Józefa Rusieckiego. Jest certyfikowaną fizjoterapeutką uroginekologiczną, po ukończeniu wielomodułowego, specjalistycznego kursu akredytowanego przez Polskie Towarzystwo Uroginekologiczne. Pracuje w olsztyńskiej Klinice dla Kobiet Feminea.

W swojej pracy wykorzystuje elementy terapii manualnej, techniki terapii dna miednicy, masaż, odpowiednio dobraną aktywność fizyczną oraz edukację i profilaktykę. Stale poszerza swoją wiedzę dzięki specjalistycznym kursom z zakresu fizjoterapii uroginekologicznej.

Fot: arch. Kliniki dla Kobiet Feminea